Nadszedł wreszcie ten długo (zbyt długo) wyczekiwany dzień, gdy ręce nie przymarzają do kierownicy roweru, a wiatr we włosach nie sprawia, że co chwilę lądujemy na L4 🙂 U mnie wiąże się to też z przesunięciem akcentów – mniej czytam, więcej słucham aktywnie i świadomie muzyki. Obie te czynności są dla mnie bardzo ważne, staram się ich nie łączyć. Trudno czytać książkę, jadąc na rowerze 🙂 Mimo tego, udało mi się wyłowić poradnik-perełkę, którego od dawna szukałam.
Joanna Steinke-Kalembka: Dodaj mi skrzydeł! Jak budować motywację wewnętrzną u dzieci? |
Trafiłam na tę książkę przypadkiem, przeglądając kolejne pozycje w internetowej księgarni. Początek bardzo obiecujący – konkretne informacje, szczegółowe dane, odniesienia do badań. Autorka rozpoczyna od razu od wyjaśnienia mechanizmu kar i nagród, przypomina najważniejsze założenia behawiorystów i kierunki, w jakich rozwinęły się badania w tym obszarze. Przy czytaniu rozdziału „Kij czy marchewka” już byłam kupiona! Z tym związana jest też informacja, że w kwestii nagród też warto odpowiedzieć „to zależy”. Bo najważniejsza jest intencja i cel ofiarodawcy, a nie radykalne komunikaty „nigdy nie wolno dawać”, „zawsze warto nagradzać”.
Myślę, że rodzicom i nauczycielom przyda się jasno uzasadniony komunikat, że nie ma prostych rozwiązań, bo ludzie są bardziej skomplikowani niż dychotomiczny podział „zrobię – nie zrobię”.
Na początku sporo mamy informacji o tym, co to w ogóle jest motywacja, jak kształtujemy tę zewnętrzną, a jak możemy wspierać wewnętrzną. W formie poradnika, dość prosto napisane, ale jest obszerna bibliografia i sporo przypisów. Oczywiście nie mogło zabraknąć komentarza o tablicach (de)motywacyjnych, nadal obecnych w części placówek. Ale o tym, że nie jestem ich fanką (mało powiedziane :)) to już chyba zdążyliście się zorientować.
Z dalszej części poradnika zapewne bardziej skorzystają rodzice lub mniej doświadczeni nauczyciele. Formuła jest taka, że przytoczone są przykłady różnych zachować dziecięcych, odpowiedzi opiekunów i komentarz, jak można było zrobić to lepiej. Cenne, ale momentami znane. Sądzę jednak, że nie dla wszystkich. Niektórzy zapewne mają pełno własnych przykładów. 🙂
Po każdym rozdziale mamy propozycję kilku ćwiczeń, nie tylko dla dzieci. Niektóre z nich są w wersji „zastanów się, dorosły człowieku, co ty właściwie robisz, czego oczekujesz, jaki jest cel twoich działań?”. Bardzo mi się to podoba. Nie możemy przecież zapominać o pytaniu najważniejszym. Nie jest nim: Co zrobić, żeby dziecko robiło to, czego ja chcę. Jest nim raczej: Jakiego dorosłego chcę wychować i jak mam to zrobić?
Też na końcu rozdziału mamy zawsze ramkę z podsumowaniem najważniejszych kwestii w nim zawartych. Dobry pomysł, pozwala uporządkować myśli!
Do polecenia, jeśli ktoś nie ma ochoty tresować dzieci, a je wychowywać, kształtować motywację wewnętrzną i wspierać w rozwoju. Kiedy zaczęłam czytać o autorce, odkryłam, że prowadzi psychoterapię, warsztaty dla nauczycieli i rodziców oraz…bloga. Tym bardziej warto sięgnąć po tę książkę, bo autorka wie, co robi i wie, co pisze. Miła odmiana po tych wszystkich „Supernianiach” w wersji z wielu krajów, które traktują dzieci jak zwierzaki pozbawione intelektu i wolnej woli. Polecam takiej superniani spróbowanie terapii behawioralnej kota. Z dziećmi chyba łatwiej :)))
Sięgnijcie w wolnej chwili, jeśli czujecie, że karne jeżyki, tablice (de)motywacyjne, kary i nagrody, pieczątki (de)motywujące oraz takie naklejki nie są dla Was. Znajdziecie propozycje, czym najlepiej je zastąpić. Z książki bije też taki luz – dzieci to ludzie, nie dają się zaprogramować, więc lepiej czasem odpuścić niż walczyć na śmierć i życie. Taka ludzka minimalizacja strat 🙂
Miłego czytania,
E.
Kraina Szczęścia says
Pewnie się skuszę. Mam tylko nadzieję, że książka jest napisana lekkim językiem, tak jak ten artykuł 🙂
Za zdanie o: nieprzymarzających rękach do roweru, daje złoty medal. Jeszcze się śmieje i nie mogę przestać
Ewa says
Dziękuję 🙂 Książka jest napisana bardzo przystępnym językiem, poznałam autorkę osobiście i swoje szkolenia też tak prowadzi. Warto zajrzeć! 🙂