W zawodzie nauczyciela już tak jest, że kto nie potrafi działać wielotorowo, ten – prędzej niż później – zginie marnie 😉 Jeśli nie jesteś w stanie jednocześnie uzupełniać dziennika, pocieszać płaczącego dziecka, rozdzielać dzieci walczących o zabawkę i planować występu z okazji Dnia Babci i Dziadka – polegniesz. Zasypią Cię stosy nieuzupełnionych dokumentów, hałas w sali sprawi, że szyby wylecą z ram a Twój czas wolny skurczy się jeszcze bardziej.
Ta praca nigdy się nie kończy. ZAWSZE będzie coś do zrobienia, dokończenia, uzupełnienia lub do udoskonalenia. Bo zawsze może być lepiej. A jeśli uznacie, że jest w miarę (czyli w Waszej opinii ZBYT) spokojnie – zapiszecie się na kolejny kurs, następne studia albo chociaż zaczniecie prowadzić bloga 😉 Robicie tak, prawda? Wiem, że tak ;)))
myśli w głowie nauczyciela 😉 |
My, pedagodzy, przyglądamy się dzieciom i od lat powtarzamy, że od nadmiaru bodźców, dodatkowych zajęć, ustrukturyzowanych aktywności stają się bardziej nerwowe, zdekoncentrowane, mają trudności ze snem, zabawą, planowaniem odpoczynku. Najciemniej, jak zawsze, jest pod latarnią…Co z nami, nauczycielami? Czy jesteśmy maszynami, które można eksploatować w nieskończoność?
Kolejne ważne pytanie – czy ktoś nas do tego pościgu zmusza? Najczęściej nie. Jeśli tylko chwilę się zastanowię, łatwo dochodzę do wniosku, że nikt ode mnie nie wymaga realizowania 300 % normy i pracy non stop przez całą dobę. Sama działam w takim trybie…Ale czy się nad tym zastanawiam? 🙁
W maju w moim przedszkolu zorganizowano kurs, właściwie taki trening uważności.
Zgłosiłam się, bo myślałam, że celem tego treningu jest zapoznanie nauczycieli z technikami relaksacji i koncentracji uwagi, które to sztuczki będą mogli przekazać dzieciom. Znałam „Spokój małej żabki” i wydało mi się to dobrym pomysłem.
W 12- osobowej grupie wszyscy pomyśleli tak, jak ja!
NIKT nie wpadł na to, że jest najważniejszym narzędziem swojej pracy i to o siebie i swój komfort musi zadbać w pierwszej kolejności.
Prowadząca miała trudny orzech do zgryzienia, próbując nam uświadomić, jak ważne jest myślenie o tym, co dzieje się „tu i teraz”, a nie w przyszłości lub przeszłości.
Po 6 spotkaniach nadal tego nie potrafię 😉 Ale podczas wakacji udało mi się nie myśleć na urlopie zbyt wiele o pracy (pomógł brak ciągłego dostępu do internetu – polecam gorąco!), koncentrować się na danej chwili i nie planować tego, co będę robić, gdy do tej pracy wrócę. Charakterystyczne było to, że gdy skupiałam się na tzw. odczuciach płynących z ciała, to odkrywałam zawsze, że coś mnie boli. W tym codziennym pędzie spychałam to i biegłam dalej.
Korzystamy na kursie z tej książki i dołączonej do niej płyty CD |
Znacie anegdotkę o mojej ostatniej anginie? Przez 1,5 tygodnia bardzo ciężko jeździło mi się rowerem do pracy. Był czerwiec, ciepło, a ja męczyłam się tak, jakbym do pokonania miała 90 km, a nie 9. Trudno mi było oddychać po tej wycieczce i byłam cała spocona. Wybrałam się więc…do serwisu rowerowego, by ocenili, co z moim rowerem jest nie w porządku 😉 Kiedy odkryłam, że rower działa jak należy, skierowałam swe kroki do serwisu dla ludzi, czyli do lekarza. Tam dostałam diagnozę anginy, antybiotyk i zwolnienie na tydzień.
Nie wiem, czy trening uważności zadziała w Waszym przypadku. Nie wiem, czy długofalowo zadziała w moim 😉 Ale nie znalazłam innego sposobu na dobry reset dla przeciążenia, które funduję sobie sama. A Wy macie jakieś sposoby?
Jeśli tak, napiszcie, jakie są Wasze sposoby na skuteczne przewietrzenie głowy.
Tego, by się udało, życzę Wam na nowy rok przedszkolny i szkolny!
Więcej spokoju, uważności i dbałości o siebie.
Pozdrawiam ciepło,
E.
Dodaj komentarz