
W naszym przedszkolu w wakacje dużo się dzieje, ale wszystko toczy się nieco inaczej niż zwykle. Realizujemy różne projekty badawcze, jeździmy na wycieczki, taplamy się w basenach z wodą i błotem itp. Wspaniała letnią tradycją jest, że standardowe zabawki wyruszają na urlop. Należy im się relaks, jak wszystkim, po całym roku ciężkiej pracy. Najczęściej spędzają wolne dni w pralce, zmywarce, umywalce i na suszarce ;)) Świeżutkie i wypoczęte wracają do dzieci w połowie sierpnia. Ale czym bawią się dzieci w tym czasie?
Podstawową aktywnością dzieci przez kilka tygodni staje się zabawa odpadami, śmieciami, czy jak kto woli – szeroko pojętymi surowcami wtórnymi. O niewątpliwych zaletach „Przedszkola bez zabawek” pisałam już na tym blogu. Jak zorganizować zabawę, by jednocześnie pozwolić dzieciom na swobodę i kreatywność, ale też zachęcić je w niedyrektywny sposób do wydłużania zabaw, tworzenia długoterminowych konstrukcji, planowania strategii i współpracy itp.?

Głęboko wierzę w to, że powodzenie większości projektów, zaangażowanie dzieci, nastawienie rodziców i klimat im towarzyszący, zależy w dużej mierze od nauczycieli. Jeśli my sami jesteśmy przekonani, że pomysł jest dobry, rozwijający, twórczy, adekwatny dla grupy i ją wspierający – damy to odczuć dzieciom. Oczywiście wiadomo, że trzeba to poprzedzić tysiącami minut refleksji i snucia strategii, ale nawet zwykłe: „Chodźmy na plac zabaw” można wypowiedzieć na sto sposobów, prawda? Jeśli dodamy do tego trochę „magii”, szczyptę talentu organizacyjnego i entuzjazm – musi się udać.

Ogólniki to jedno, ale jak to zorganizować? Pracując z młodszymi i starszymi dziećmi będziemy mieć do czynienia z różnymi trudnościami w kontynuowaniu zabaw „śmieciami”. Mimo, że efekt będzie taki sam (krótka zabawa, znudzenie, zniechęcenie, porzucenie aktywności, przeskakiwanie w jednej do drugiej) – powody są różne. Ale można i trzeba próbować zmieniać ten stan!
Młodsze przedszkolaki (2,5 – 3latki) chętnie zaangażują się w zabawę tematyczną akcesoriami, które nie są tradycyjnymi zabawkami, ale będą skakać z jednej do drugiej aktywności, albo bezradnie szukać pomysłów na zastosowanie kolejnych „odpadów”. To taki stan, jak dla laika puste płótno i myśl: Co by tu namalować? To zupełnie normalne, zgodne z normą rozwojową. Dzieci w tym wieku muszą się dopiero nauczyć, jak samodzielnie wymyślić i poprowadzić zabawę tematyczną. Podobny problem będą miały, bawiąc się standardowymi zabawkami.
Co możemy zrobić, by pomóc maluchom wymyślać własne strategie zabawy i podtrzymywać je jak najdłużej? Warto im towarzyszyć w tej zabawie i w sposób, który nie narzuca odpowiedzi podsuwać pytania (w tym pomysły).

Przykład: Dziecko wzięło do ręki karton i włożyło do niego lalkę. Przez chwilkę pokołysało lalkę i odchodzi szukać innych „zabawek”. Warto wtedy usiąść z dzieckiem i zapytać, co zrobiło, co robi lalka (śpi). A czy ona ma kołderkę i poduszkę? (Nie ma) To może poszukasz dla niej pościeli? Zobacz, tutaj są różne tkaniny. Jaki lubisz wzorek? Który ci się podoba? Czy pościel jest miękka? Czy to się nadaje? Czy nie jest za długa/za krótka? (Jest za duża) Co możemy zrobić, żeby była krótsza? (Uciąć/ znaleźć inny materiał) Poszukaj jeszcze. Dziecko znalazło kołderkę, poduszkę, lalka dalej śpi, bo upał i zmęczona jest bardzo. Pytamy np. A ty jaką zabawkę zabierasz do snu? (Przytulankę, powie najczęściej dziecko, choć ja miałam wspaniałą dziewuszkę, która spała z mydelniczką :) ) A czy lalka ma przytulankę? (Nie ma) Może jej zrobisz/poszukasz? Itd. Później lalka wstaje, może jeść, spotykać się z innymi zabawkami na spacerze itd.
Nie odpuszczajmy, gdy po jednej aktywności z pudłem, sznurkiem czy tkaniną dziecko sięga po następny zestaw. Maluchy po prostu nie potrafią jeszcze konstruować zabaw tematycznych, mają kłopot z komunikacją, trudno im porozumiewać się z innymi dziećmi, nie potrzebują ich w swojej zabawie. Ale muszą się tego uczyć, a my jesteśmy od tego, by im pomóc. Z moich obserwacji wynika, że nie ma wielkiej różnicy w zabawie standardowymi zabawkami i tymi „z odzysku” w przypadku najmłodszych. Uwaga jest skupiona w małym stopniu na rozszerzaniu zabawy w obu przypadkach. Tyle, że standardowe zabawki mają określone funkcje, które dziecko zdążyło poznać, odzwierciadlają często to, co dziecko widzi w rzeczywistości. Dzięki temu łatwiej wymyślić zabawę tematyczną. Jeśli siądziemy z dziećmi na dywanie i zapytamy w powyższy sposób jedno małe dziecko o kołderkę dla lalki, jest więcej niż pewne, że za chwilę otoczy nas wianuszek dzieci, które będą próbowały bawić się w podobny sposób. Taka prawidłowość i bonus nauczycieli przedszkola :)
Ze starszymi dziećmi sprawa jest trudniejsza, jeśli nie są przyzwyczajone do tego rodzaju pracy. Już 5-6 latki mają czasem tak mocno włączony guzik z „funkcyjnością” przedmiotu, że boję się o przyszłość innowacyjnej gospodarki. Papier jest do rysowania, lalki do wózków a samochody do garażu. Nieco lepiej ma się sprawa z klockami. Dlatego tutaj też nie wystarczy, że rzucicie śmieci na środek dywanu i powiecie „Bawcie się”. Akurat w naszym przedszkolu to się najczęściej sprawdza, ale – jak mówiłam – mamy trochę doświadczenia w takich zabawach. A jeśli nie?

Warto przed wprowadzeniem „Przedszkola bez zabawek” pobawić się z dziećmi w zabawy związane z rozwijaniem wyobraźni, poćwiczyć wprawki dramowe, skojarzenia językowe, wprowadzić zabawy sensoryczne. Ja stosowałam czasem drastyczne metody (nikt nie ucierpiał) i potajemnie chowałam coś, co jest nam potrzebne w grupie na co dzień np. szufelkę, kredki, ulubione klocki itp. A później perfidnie prosiłam, by jednak posprzątać, rysować itp. Drastyczna metoda, ale jaka skuteczna! Śmieci można sprzątnąć, zamiatając je na kartkę, teczkę lub pozbierać szczypcami :) Działa tu taktyka: Potrzeba matką wynalazku!

Oczywiście, warto stosować metodę właściwą dla młodszych dzieci, ale w ograniczonym zakresie. Dzieci potrzebują impulsu, naszego zaangażowania, czasem milczącej zgody na bałagan, wyjścia poza schemat. Starsze dzieci po jednym, dwóch pytaniach sugerujących już będą wiedziały co robić. My możemy dołączyć do dzieci i zrobić sobie np. ekscentryczne nakrycie głowy na lato :)

Nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie: Jak długo można bawić się bez zabawek z 3, 4 czy 5-latkami? Myśląc o kreatywności dzieci, ich pomysłowości proponuję jedynie: Jak najdłużej :) My zaczynamy 1 lipca :)
Jeśli macie pytania, wątpliwości, sugestie lub chcecie podzielić się własnymi doświadczeniami – piszcie w komentarzach :)
Pozdrawiam ciepło,
E.
Zabawę należy wspierać poprzez różnego rodzaju rozwiązania, które rozwijają dziecko. Nie należy inwestować w zabawki, które nie dają nic dziecko. Pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się, oczywiście. Mój znajomy kiedyś poprosił wręcz, żeby jego dzieciom nie kupować grających zabawek na baterie, bo i tak masowo wynosił je na strych 🙂
Temat wydaje się dość kontrowersyjny, ale tylko pobieżnie. Dzięki takim praktykom nie dość, że rozwija się u dziecka umiejętność rozwiązywania problemów, to jeszcze można wzbudzić w młodym człowieku zmysł ekologiczny. Zabawki… Wciąż nie rozumiem, jak mu dorośli przeżyliśmy bez nich swoje dzieciństwo? Owszem, coś tam mieliśmy… Auto na baterie z Ameryki, czy puzzle przysłane z Francji
Ale nie ma porównania do czasów dzisiejszych…
„Przedszkole bez zabawek” jest też trochę odpowiedzią na zalew zabawek – większość dzieci ma ich za dużo. Oczywiście jakość tych zabawek jest różna, różne są półki cenowe itp. ale naprawdę trudno znaleźć dziecko, które byłoby w stanie wymienić jedną, ulubioną zabawkę. Moi znajomi co kilka miesięcy wynoszą część zabawek z dziecięcego pokoju, by dzieci o nich zapomniały i po kilku miesiącach bawiły się jak nowymi. I te dzieci nawet nie zauważają ich braku! A . A druga, ważna rzecz – dzieci muszą mieć pod ręką coś, czego funkcja nie jest z góry określona, coś, co ma wiele zastosowań. A taki karton raz jest statkiem kosmicznym, raz domem, innym razem samochodem, parkingiem itp. Polecam!