Ilu znacie dorosłych, którzy, mając pilne zadanie z określonym terminem wykonania, robią całość w noc poprzedzającą oddanie projektu? Nie jedzą, nie śpią, nie piją, nie korzystają z toalety, tylko pracują, by zdążyć…A ilu takich, którzy wiecznie są w niedoczasie, nie można na nich liczyć, bo czas traktują trochę po afrykańsku, na zasadzie: „Wszystko będzie…”?
Zazwyczaj nazywają to „ulubionym stylem pracy”, bo człowiek musi sobie racjonalizować własne uchybienia, inaczej by oszalał…;)
Czy można inaczej? Czy warto? Czy też jesteśmy od urodzenia przypisani do określonego stylu pracy?
Z pewnością wiele zależy od temperamentu, charakteru, które składają się na osobowość i wszelkie implikacje z niej wynikające. Na szczęście jednak, trochę wpływów środowiska może zmodyfikować zachowanie małych „zapominaczy”. Na dużych znam się słabo, pracuję u podstaw 😉
Kiedy myślimy o koncepcji planu daltońskiego (czy też: laboratoryjnego, jak to niegdyś mówiono), najbardziej charakterystycznym elementem jawi się nam tablica zadań. Zapewne dlatego, że inne elementy np. obrazkowe instrukcje, zasady, podpisy i zdjęcia ułatwiające porządki, na dobre przeniknęły do przestrzeni przedszkoli i szkół. Nikt już nie wie, co było pierwsze: plan daltoński, czy te pomoce dydaktyczne i kto, co, od kogo zapożyczył.
Dzisiaj napiszę o technicznej stronie całego przedsięwzięcia.
Początkującym osobom, może się wydawać, że to ogrom pracy, ale uwierzcie mi – robicie to raz na …długo i jeśli zrobicie to dobrze, inwestycja czasu i pracy zwróci Wam się w postaci wspaniałego rozwoju dzieci.
przygotować tablicę – można kupić tablicę już przygotowaną do planowania.
Ja znam tylko jedną firmę, która je sprzedaje: Moje Bambino. Jest to droga rzecz ( ok. 530 zł), dodatkowo trzeba kupić nie tylko samą tablicę, czyli planszę magnetyczną do zaznaczania, ale również kółka magnetyczne w pięciu kolorach, symbole dni tygodnia i kartoniki z ikonami zadań (dodatkowo płatne). Łatwo i przyjemnie, ale moim zdaniem – za drogo i mało możliwości inwencji nauczyciela.
czarna folia magnetyczna, bezpośrednio przyczepiona do ściany taśmą dwustronną |
umieścić na niej imiona/ znaczki dzieci – nie znam lepszego sposobu – drukujemy i laminujemy kartki z imiona dzieci, następnie naklejamy je na wspomnianą folię magnetyczną, wycinamy i gotowe. Można układać na tablicy w dowolnych konfiguracjach. Zmiana składu grupy – nowe imię na folii. Koszt : minimalny, bo mamy zapasy folii 😉
umieścić na tablicy symbole/ napisy reprezentujące zadania, które dzieci będą wykonywać – można kupić, są takie obrazki magnetyczne (znowu Moje Bambino, ok. 100zł), a można wydrukować własne napisy i/lub obrazki, nakleić na naszą cudowną folię i już 😉 Łatwo i tanio później je zmienicie, dopasowując do potrzeb swojej grupy.
Ja korzystam z takich papierowych segregatorów, a jeśli coś sie nie mieści – dodaję pudełko na półce powyżej. Do moich segregatorów idealnie mieszczą się pudełka po kapsułkach do prania – w ten sposób nic się nie gubi, nie brudzi, nie wysypuje. Polecam 😉
takie zwykłe segregatory można okleić kolorowym papierem |
przeznaczyć i przygotować miejsce, gdzie dzieci będą przechowywać swoje prace – każde dziecko musi mieć oddzielną teczkę, pudełko, segregator, gdzie będzie odkładać pracę, którą wykonało w danym tygodniu. Nie może to być szuflada, czy półka, do której wkładamy wszystkie inne prace, skarby i pluszaki. Praca zaginie, dziecko zabierze ją do domu wraz z innymi przedszkolnymi skarbami i tragedia gotowa.
przygotować drobne elementy, w odpowiednich kolorach, do zaznaczania aktywności
Poniedziałek – czerwony, wtorek – niebieski, środa – pomarańczowa, czwartek – zielony, piątek – żółty – to kwestia umowy, ale na tyle powszechnej, że nie pokusiłabym się o zmianę dyktatu kolorów w planie daltońskim.
Ale uwaga! W sprzedaży jest kolorowa, samoprzylepna folia magnetyczna, sprzedawana w formacie A4, która dość dobrze poddaje się popularnym wycinakom kształtów. Wycinamy dwa czerwone kółka, sklejamy ze sobą i mamy dwustronny, magnetyczny, piękny znacznik!
I tak 300 razy, ale to prosta praca, dzieci mogą pomóc 😉 Arkusz A4 wystarczy na te 60 kółek, kosztuje na allegro ok. 6-7 zł.
Dziurkacz ozdobny zwany wycinakiem |
folia samoprzylepna, format A4 |
Kraina Szczęścia says
300 kółeczek
Potrzeba do tego nie lada cierpliwości. Fakt, że dzieci coś pomogą. Ale liczba wydaje się i tak nieosiągalna 🙂
Ewa says
Naprawdę nie trzeba się zniechęcać 🙂 Można też wymyślić takie zadanie tygodniowe do wyboru dla dzieci – wytnij kółka w określonym kolorze. Można dodać np. rzuty kostką i dodawanie oczek, żeby było wiadomo, ile trzeba tych kółeczek wyciąć. Można też oczywiście wyciąć kwadraty, co jest znacznie prostsze.
Powodzenia!
Karolina says
Dziękuję za ten wpis! Bardzo mi pomógł!
Ewa says
Bardzo się cieszę 🙂 Powodzenia!