Miałam niebywałe szczęście przez cztery lata prowadzić tę samą grupę dzieci (wiadomo – pojedyncze rotacje w składzie były, ale globalnie – ci sami) z tą samą koleżanką. Kto przeżył – ten wie, jaka to wartość. W pewnym momencie Rodzice już nie pytają „Pani Ewo, ale po co?” tylko „Na kiedy?” i „Jak mogę pomóc?” a koleżanka zamiast się zastanawiać „A czy to nam wyjdzie?” mówi: „Dobra, to ja robię to, ty coś innego i ruszamy z tym jutro”. Oczywiście jak się ma fajną koleżankę, ja mam. 😉
W tym roku pomyślałam, że dobrze byłoby pokazać dzieciom, w taki dość oczywisty sposób. jak zmienia się przyroda Przez 10 miesięcy (od września do czerwca) raz w miesiącu chodziliśmy na wycieczkę w to samo miejsce, do wąwozu nieopodal naszego przedszkola. Robiliśmy zdjęcia, dzieci rysowały szkice „z natury” (dopóki natura pozwalała to robić bez rękawiczek), oglądaliśmy świat przez lupy i lornetki. Stworzyliśmy sobie własne rytuały np. zdjęcie grupowe zazwyczaj wyglądało jak objęcia piłkarzy przed meczem i obowiązkowo – dzieci śpiewały hymn. Sami to wymyślili, podpatrzyli podczas transmisji meczów podczas eliminacji do MŚ 😉 Dzieci odkryły, że w korzeniach drzew można sobie urządzić świetny plac zabaw i sprawdzały, gdzie jest źródło wody spływającej do wąwozu po deszczu. Z tym ostatnim, to akurat podejrzewam nasze bystrzaki, że chciały się przede wszystkim potaplać w błocie 😉
Dodaj komentarz