
Wizja koronowirusa krąży nad Polską. Włodarze kolejnych miast zastanawiają się, co robić, jakie podjąć decyzje i na jakim etapie się zatrzymać. Oczywiście idealne są proponowane „zalecenia”, a nie twarde decyzje administracyjne – wtedy każdy dyrektor robi, co uważa za stosowne i na własną odpowiedzialność (również finansową).
Szkoły mogą pracować online, promując zdalną naukę, natomiast przedszkola nadal postrzegane są jako miejsca, w których zapewniamy przede wszystkim opiekę i często wizja ciągłości edukacji nie jest nawet brana pod uwagę. Ale czy to prawda? Jasne, że nie! Wie to każdy nauczyciel i każdy wystarczająco mądry człowiek :) Dzieciaki w przedszkolu również mogą się uczyć samodzielnie,w domu, ze wsparciem rodziców lub nawet bez niego! A co się do tego nadaje wprost idealnie?

Oczywiście Plan Daltoński!!! A czy w ogóle jest jakakolwiek dziedzina, w której koncepcja Planu Daltońskiego by się nie sprawdziła? :)
Jak dobrze pogrzebię w przepastnej pamięci, to właściwie już nawet kiedyś udało mi się to zastosować w mojej pracy, tylko na mniejszą skalę, w stosunku do jednego dziecka. Miałam w grupie dziewczynkę, która wyjechała z rodziną na 3 miesiące do Nowej Zelandii. Przygoda życia, której szczerze jej zazdrościłam :) Internet jest międzynarodowy i międzykontynentalny. Dziewczynka miała za zadanie (tak! to było zadanie daltońskie zaplanowane na 3 miesiące!) sporządzić dziennik z podróży według własnego pomysłu, opisać w dostępny sposób swoje przygody a po powrocie przedstawić nam swoje odkrycia. Grupa pięciolatków, do której wówczas uczęszczała, właśnie uczyła się czytać i pisać w różnym tempie. Ze względu na różnicę czasu chyba tylko raz udało nam się porozmawiać z tą dziewczynką i jej pomachać. A może nawet dzieci robiły to z domu, nie pamiętam dokładnie. Wszystkie inne kontakty realizowane były poprzez wiadomości mailowe do jej rodziców.

Co robiła owa dziewczynka? Nagrywała krótkie filmiki i robiła zdjęcia, opisujące to, co robiła w danym dniu, co zobaczyła, czego SIĘ NAUCZYŁA. Jednocześnie gromadziła wspomnienia, refleksje, obrazy, obrazki, pamiątki i dokumentowała to w dzienniku.
Co my, jako grupa robiliśmy? Kręciliśmy krótkie filmiki z naszych wspólnych zabaw i realizacji dziwnych pomysłów np. tor ustawiony z krzeseł i koców na nich leżących, dzieci chodzące po tych krzesłach w skarpetkach (to było z jakiegoś powodu ważne!) i śpiewające piosenki, których własnie się nauczyły :) Wysyłaliśmy też mailem zdjęcia kartek, na których były wyrazowo – obrazkowe interpretacje tekstów owych piosenek. Oczywiście wysyłaliśmy w świat również rysunki przedstawiające nasze codzienne zajęcia. Czasem towarzyszyły im podpisy. Wysyłaliśmy też różne zagadki, ale nie doczekaliśmy się odpowiedzi przed powrotem tej dziewczynki do przedszkola. Wielokrotnie w ciągu dnia dzieci sięgały po „Mapy” Mizielińskich, żeby sprawdzić, co też mogło spotkać naszą G. w tej Nowej Zelandii. Kto nie wie, jak wygląda ta książka, niech koniecznie zajrzy! Oprócz zarysów kontynentów są obrazki roślin, zwierząt i charakterystycznych miejsc z danych obszarów. Są też podpisy zapisane DRUKOWANYMI LITERAMI. Wspaniała pomoc dydaktyczna :)

Kiedy dziewczynka powróciła do Warszawy, przez kilka tygodni głównym tematem było porównywanie życia w Polsce i w Nowej Zelandii oraz różnorodności fauny i flory :) Oczywiście wielokrotnie wspominaliśmy, jak świetnie bawiliśmy się podczas tworzenia filmów, zdjęć i prezentów dla tej dziewczynki. Nie tylko dzieci nauczyły się naprawdę wiele. Ja też odkryłam wiele nowych faktów o Nowej Zelandii!
Czy wiecie, jak można wykorzystać koncepcję Planu Daltońskiego do tworzenia takich fantastycznych wydarzeń? A może nie wiecie i chcecie się dowiedzieć?
Dajcie znać w komentarzach, a pomyślę, jak streścić wszystkie pomysły w jednym wpisie… :)
Można też się podszkolić w kwestii Planu Daltońskiego zerkając na mój kurs online :)
Pozdrawiam ciepło, ale nie gorączkowo ;)
E.
No ciekawa jestem
A więc poprosimy streszczenie 🙂
Bo wszystkie znaki na niebie wskazują, że zamkną przedszkola na jesień pod pretekstem czwartej fali… 🙁
Niestety, może tak się zdarzyć… Poszukam tych wskazówek na fb i zamieszczę tutaj. Mam nadzieję, że się nie przydadzą… 🙂